środa, 17 lipca 2013

One

Obudził mnie pisk mojej młodszej o dwa lata przyrodniej siostry - Jasmine. Mimo tego, że nie jesteśmy rodzonymi siostrami zachowujemy się tak, jakby było inaczej. Pomagamy sobie nawzajem i jesteśmy dla siebie jedynym wsparciem którego nie zabierze nikt. Moja mama zaczęła umawiać się z jej tatą jak byłyśmy w podstawówce. Przyjaźniłyśmy się wtedy więc wiadomość, że nasi rodzice się pobierają była dla nas jedną z najlepszych wiadomości jakie mogłyśmy kiedykolwiek usłyszeć. Od tamtego czasu jesteśmy nierozłączne i jak coś się stanie każda z nas wiedziała o tym pierwsza. Ale może przejdę do tego co się stało. Niechętnie podniosłam się ze swojego wygodnego łóżka zakładając na nogi dziecinne kapcie w kształcie hello kitty. Po drodze do jej pokoju włosy w spięłam w niedbałego koka na czubku głowy.
- Mogę wejść? - stanęłam przed jej drzwiami, a gdy uzyskałam twierdzącą odpowiedź uśmiechnęłam się otwierając je. Moim oczom ukazała się szczęśliwa Jasmine która na mój widok wybuchła niepohamowanym śmiechem. Spojrzałam na nią pytająco po czym odwracając się spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam normalnie. Koszulka na ramiączkach i dresy w misie były jedną z moich ulubionych piżam. Nie dość, że była zabawna to w dodatku wygodna.
- Dziewczyno.. masz 19 lat, a ubierasz się jakbyś miała co najmniej 5. - zachichotała melodyjnie pod nosem Jass siadając na łóżku. Uczyniłam to samo co ona zabierając jej laptopa. - Umówił się ze mną! Damien w końcu się ze mną umówił czujesz to siostro?! - pisnęła najgłośniej jak tylko mogła wtulając się we mnie chyba najmocniej jak tylko mogła. Pokręciłam głową na boki odwzajemniając jej uścisk.
- Brawo! Bynajmniej tobie się układa. A teraz przepraszam, ale jestem tak głodna, że mogłabym zjeść konia z kopytami..
- Przecież nie jesz mięsa.
- Wiesz o co mi chodzi. - zaśmiałam się wychodząc z jej pokoju. Schodząc po schodach usłyszałam śmiechy dobiegające z kuchni. Mama i ojczym stali wtuleni w siebie całując się, aż w końcu moja mama oparła się o lodówkę dłońmi schodząc na.. no nie ważne. - Uhm, dzień dobry. Pamiętajcie, że nie jesteście tutaj sami. - przewróciłam teatralnie oczami podchodząc do nich. Mama zaczerwieniła się odskakując od Toma, a on z zadziornym uśmiechem spojrzał w jej kierunku.
- Witaj kochanie, jak spałaś?
- Całkiem dobrze, dziękuję.
Podeszłam do lodówki wyjmując z niej mleko które razem z miską i płatkami postawiłam na blacie. Do małej miseczki wsypałam płatki zalewając je po chwili mlekiem. Z uśmiechem spojrzałam na śniadanie po czym siadając do stołu spojrzałam na Tommyego - mojego czteroletniego brata który chyba jako jedyny nie lubi patrzeć na miłosne scenki zakochanych.
- Cześć mały! - uśmiechnęłam się całując delikatnie jego czoło, a on w odpowiedzi wtulił się w moją szyję. Siadając obok niego spojrzałam za okno. Pogoda była przepiękna. Słońce oświetlało piękno przedmieścia. Kilka domów dalej mieszkał mój przyjaciel więc zaraz po zjedzeniu śniadania postanowiłam odwiedzić go.
***
- Ale to jest brat Justina.. nie złościsz się? - zaczął Tommy. Przewróciłam teatralnie oczami przechodząc przez ulicę. Gdy dotarłam na drugą stronę zobaczyłam śmiejącego się Justina który razem z przyjaciółmi poszedł do parku. Łapiąc silnie za nadgarstek przyjaciela podążyłam za nimi.
- Nie, nie złoszczę. Szczerze mówiąc to mam gdzieś z kim umawia się Jasmine. - uśmiechnęłam się szeroko mając w głowie tylko jedno. Skoro ona umawia się z Damienem to ja będę częściej widywać Justina.
- Hej, Angela! Pozdrów siostrę! - usłyszałam jak Damien krzyczy w moim kierunku machając mi przy tym przyjaźnie ręką. Uśmiechnęłam się szeroko i w odpowiedzi kiwnęłam głową. W tym samym momencie spojrzałam na Justina który z uśmiechem spojrzał na mnie. Po chwili odwrócił się i poszedł na skate park.
- On jest cudowny.. - rozmarzyłam się nie zdając sobie sprawy, że to zdanie prawie wykrzyczałam.
- Tak tak. A teraz zamknij się bo Justin pomyśli, że jesteś szurnięta.
- Ugh, zamknij się. Jesteś okropny.
- Ale kochasz mnie.
- Nie, nie kocham. Nienawidzę cię. - roześmiałam się spoglądając w jego kierunku. W odpowiedzi dostałam dość szeroki uśmiech dzięki któremu zrobiło mi się odrobinę lepiej.
***
- Mamo, ja wychodzę z Jessicą na imprezę.. będę później. Kocham cię, dobranoc! - krzyknęłam po czym pośpiesznym krokiem zbiegłam do przyjaciółki. Kiedy stanęłam naprzeciwko niej ucałowałam delikatnie jej policzek i z uśmiechem odparłam.
- Cześć mała! Idziemy?
- Jasne, chodź. - odpowiedziała z wyraźnym podekscytowaniem po czym chwyciła moje ramię i ruszyła w kierunku klubu w którym miała odbyć się impreza. Po niespełna 15 minutach drogi weszłyśmy do środka gdzie przywitał nas zapach alkoholu i tłum ludzi których doskonale znałyśmy. Poprawiając czarne spodenki przecisnęłam się przez znajomych do baru gdzie od razu zamówiłam whisky z colą i lodem. Uśmiechnęłam się do barmana po czym odwracając się zobaczyłam Justina wbijającego we mnie wzrok. Posłał mi jeden ze swoich cudnych uśmieszków i zaraz po tym ruszył w moim kierunku.
- Uhm.. Angela? To naprawdę ty czy jakaś inna cudowna dziewczyna? - flirtował opierając się o blat baru spoglądając na mnie kusząco. Przechyliłam głowę  w bok uśmiechając się delikatnie.
- Coś się nie podoba?
- Niee, jest nieziemsko.. - uśmiechnął się zadziornie, a wymawiając słowo "nieziemsko" uniósł brwi do góry. Znowu to robi. Znowu.
- Ja idę do Jessicy. Do później.. - powiedziałam dość szybko po czym ściskając w dłoni drink po czym chcąc odejść zrobiłam kilka kroków do przodu zanim poczułam uścisk na nadgarstku.
- Może zatańczymy? - mruknął mi do ucha powodując, że na poczułam przyjemy dreszcz na karku.




Mam nadzieję, że jest okej. Za wszelkie błędy przepraszam. Proszę o komentowanie. Dobranoc. c:

wtorek, 16 lipca 2013

Prologue

Nieustannie staram się zmienić swoje życie na lepsze. Co z tego wychodzi? Nic.. Wszystko się sypie i gdy zrobię jeden krok do przodu to cofam się o dwa i tak w kółko. Jestem w trzeciej klasie liceum. To znaczy już ją skończyłam i wszystko co związane zakończyło się. Wszystkie znajomości który zawarłam w szkole zostały tam. Łącznie z Justinem. Najcudowniejszym chłopakiem na którego leciały praktycznie wszystkie dziewczyny. W tym ja. Mam 19 lat i od pierwszej klasy gimnazjum chodzę zakochana w jednym z najseksowniejszych ale i najgroźniejszych chłopaków w całym Nowym Jorku. Odkąd tylko pamiętam pomagałam mu, a on to wykorzystywał. Do czasu..



Mam nadzieję, że prolog przypadł wam do gustu. Jeżeli możecie to komentuję bo nie wiem czy jest jakikolwiek sens pisania.